środa, 21 września 2011

Duzi chłopcy i ich zabawki

Wiadomo, mężczyzna lubi gadżet. A gdy go dostanie, nie rozstaje się z nim na dłużej, niż musi. I tak przez pierwsze, dajmy na to, dwa tygodnie.
Czasem sprytne kobiety usiłują to wykorzystać, by osiągnąć własne cele.
Tak było w przypadku maszynki do golenia. Ja lubię, gdy mój mężczyzna jest ogolony, mój mężczyzna nie lubi się golić. Nie jestem jedyną (poza mną jeszcze co najmniej dwie), która wpadła na rozwiązanie tego konfliktu interesów. Należało kupić mężczyźnie golarkę elektryczną, a ten, zafascynowany Nową Rzeczą, zacznie jej regularnie używać. Radość (obopólna) trwała jednak krótko, gdyż i tu zadziałało prawo gadżetu - po około dwóch tygodniach nowa rzecz już nie była taka nowa, a golenie znów przestało być atrakcyjne.
Najczęściej, jeśli chodzi o gadżety, kobiety muszą się wykazać wyrozumiałością. Oto przykład: nowo kupiony GPS był używany nawet podczas jazdy na sąsiednie osiedle. Każda, nawet tak wymagająca, trasa była na różne sposoby sprawdzana. Mój mężczyzna miał na to wytłumaczenie - on po prostu GPS testował. Po pewnym czasie zabawka znudziła mu się na tyle, że używał jej tylko wtedy, gdy była naprawdę potrzebna. A teraz, gdy jest naprawdę potrzebna, to trzeba jej najpierw poszukać...
Tak więc najlepiej gadżetowe szaleństwo po prostu przeczekać.
Ja właśnie jestem kolejny raz na tym etapie. Od tygodnia Marek korzysta ze smartfona. Smartfon stał się ucieleśnieniem niewidzialnego przyjaciela, gdyby mój mąż kiedykolwiek takiego miał ;) Co się tylko da, Marek załatwia za jego pomocą - (z rzeczy które zauważyłam i potrafię nazwać) czyta, rozmawia ze mną na czacie (z kuchni), sprawdza rozkłady jazdy, gra w Angry Birds... Ja siedzę sobie na kompie (nie zgania mnie), a on obok ze smartfonem. Gdy tylko ma chwilę, kilkanaście sekund, np. między jednym przestawieniem Jerza z okolic kociej miski a drugim, już widzę go z nosem w smartfonie. Mamy jeść kolację - grrrr, trzeba odłożyć smartfona. Pora spania - trudna pora rozstania ;)
W ten sposób nasze życie toczy się już 7 dni. Dnia pierwszego, wiedząc, na co się zanosi, spytałam męża, jak długo zamierza się smartfonem fascynować.
- Tylko przez pierwszy miesiąc - odparł.
Ja daję mu jeszcze tydzień. Zobaczymy, jak zakończy się to fatalne zauroczenie.

***

Duży chłopiec mniejszy od przedwczoraj umie robić papa i wykonuje ten gest w różnych okolicznościach, według własnego widzimisię. Taty dziś rano pożegnać nie chciał. Lekarze mówią, że ma jak najwięcej raczkować, a on już chce chodzić! Dzisiaj opierając się o krzesło i pchając je przed sobą, przeszedł przez pół kuchni. Staram się jednak interweniować, żeby wiedział, że raczkowanie też jest fajne; dzisiaj raczkowaliśmy razem :) I jesteśmy po kontroli u pani neurolog (neurolożki :P): super chłopczyk, wszystko ok!

4 komentarze:

  1. o jakie dobre wieści o małych chłopaku! ;)

    smart to jest ale żona - przewidywalność z wyrozumiałością - pierwsza klasa! :) aw

    OdpowiedzUsuń
  2. z mojego doświadczenia wynika, że smartfonowa fascynacja nigdy się nie zmienia - zmienia się tylko model smartfona :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę.. chciałam go przechytrzyć..dlaczego Mój Facet nie zafascynował się nową golarką elektryczną?? DLACZEGO?!

    OdpowiedzUsuń
  4. z perspektywy czasu potwierdzam: fascynacja nie minęła. no i żona niestety nie jest taka smart, jak by chciała... ;) ale czasem z dobrodziejstw smartfona też korzysta

    OdpowiedzUsuń