piątek, 30 września 2011

Cham Jerzy kontratakuje

Już prawie zapomniałam o jego istnieniu. Niemal przez cały tydzień właściwie się nie ujawniał. Babcia w kółko powtarzała:
- Ale jesteś grzeczny. Mama nie ma co na ciebie narzekać.

czwartek, 29 września 2011

wtorek, 27 września 2011

Jak zdenerwować męża

Uczę się jeździć samochodem.
To znaczy umiem, ale wczoraj odebrałam prawo jazdy i przesiadłam się z małej czułej toyoty do zielonego kombi o wrażliwości czołgu. Albo upartego muła ;) Wiadomo, każdy samochód jest inny i zawsze człowiek musi się trochę przestawić. Sęk w tym, czy mam to robić sama, czy w towarzystwie małżonka.

poniedziałek, 26 września 2011

Impreza teologów

Czym różni się impreza teologów od imprezy informatyków?
- Niczym - orzekł obecny na niej informatyk. - Tylko tematem rozmów ;)
Bo okazuje się, że teologowie to największe geeki na świecie.

piątek, 23 września 2011

10 powodów, żeby mieć dziecko

Podobno żyjemy w czasach baby boomu. Wczoraj w autobusie oprócz naszego wózka jechały jeszcze cztery, wyglądało to jak obwoźny żłobek i utrudniało przepływ pasażerów. Dlatego nie naciskam. Nie propaguję. Wrzucam tylko przemyślenia szalonej mamuśki.

środa, 21 września 2011

Duzi chłopcy i ich zabawki

Wiadomo, mężczyzna lubi gadżet. A gdy go dostanie, nie rozstaje się z nim na dłużej, niż musi. I tak przez pierwsze, dajmy na to, dwa tygodnie.
Czasem sprytne kobiety usiłują to wykorzystać, by osiągnąć własne cele.

Smoczątko

Smoczątko ma piżamkę w gwiazdki zamiast łuski i włoski na irokeza zamiast grzebienia. Lubi noc. Przypomina mu się, co było kiedyś, zanim się tu pojawiło.

niedziela, 18 września 2011

Niedziela dla nas

Niedziela to koci dzień. Płynie bez pośpiechu, trzeba tylko łapać każdą chwilę. Dobra niedziela to namiastka wakacji, podróży w dalekie strony i dziwne kraje. Albo gdzieś, gdzie jest woda i dużo słońca.
My dzisiaj mieliśmy dużo słońca i dużo wody.

piątek, 16 września 2011

Słodki i straszny

Chyba po wczorajszym wpisie pochwalnym dzisiaj mogę napisać kilka słów o chamie Jerzym i nikt mi nie będzie zarzucał, że wypowiadam się o swoim dziecku bez czułości. Jak już wspominałam, cham Jerzy to "kreatura, która rękami Jerzyka dokonuje aktów wandalizmu". Ta definicja oddaje istotę rzeczy.

czwartek, 15 września 2011

10 miesięcy z Jerzem!

Jerzykowi stuknęło 10 miesięcy. Czas bardzo szybko biegnie, dzieci szybko rosną. Już prawie nie pamiętam, jakim był maleńkim bobaskiem. Teraz to wypasiony bobas, który (tu następuje litania, którą docenią tylko inne szalone mamusie):

sobota, 10 września 2011

Mordercza podkładka

Wchodzę do kuchni dokończyć śniadanie. Kanapki na talerzu pływają w herbacie. Urzędował tam Marek z Jerzem, więc pytam:
- Kto to zrobił? Cham Jerzy* czy Marek?`

Naga prawda o karmieniu piersią

- Ale jesteś chudziutka - zauważa Marek.
- Wiem. Nie musisz mi tego mówić - odpowiadam niezbyt zadowolona ja.
- Może masz tasiemca? - zastanawia się on.

piątek, 9 września 2011

Plan doskonały

Ja: po całym dniu z Jerzem. Był to bardzo miły dzień. Jerzyk dużo gadał. Bawiliśmy się w "Tygrys, tygrys, tygrys" (kawał brzucha/nogi/boku/stopy wygryzł) i w "Akuku" z użyciem zabawki. (To wersja trudniejsza od tej, w której występuje Jerzyk z pieluchą na głowie, bo z siebie pieluchę ściąga zawsze, ale z zabawki nie - musi nią być zainteresowany.

środa, 7 września 2011

Podstawowa różnica między mamą a tatą bobasa

Jak wszyscy wiedzą, mamy małych dzieci szaleją na punkcie swoich pociech. Potrafią cały czas rozmawiać tylko o nich, tysiąc razy dziennie całować brzuszek, nosek i pupkę, zachwycać się nawet kupką. Mimo zmęczenia wstają w nocy, utulają, karmią, przewijają.

wtorek, 6 września 2011

Dobre wieści

Dziś rehabilitacyjny wtorek. Ciocia od rehabilitacji obejrzała Jerzyka po prawie dwutygodniowej przerwie. Była pod wrażeniem jego raczkowania :) Ja też zresztą ciągle jestem. Gdy wyjeżdżaliśmy do O-wca, Jerzyk potrafił już raczkować.

sobota, 3 września 2011

Mruczanki przy kolacji

Jerzyka bolą ząbki i karmienie go staje się wyzwaniem. Chwilami już nie wiem, czy mam pozwolić mu nie jeść, czy mimo marudzenia karmić. Boję się, że zakoduje sobie, że jedzenie to walka, trauma, pot, krew i łzy ;) Oczywiście chodzi tu o jedzenie z łyżeczki, bo cyc jest zawsze najbardziej pożądaną i akceptowaną formą posiłku.

piątek, 2 września 2011

Wracam...

Od tygodnia jestem w tym mieście. Przez ostatnich kilka lat przyjeżdżałam tu rzadko i na chwilę. Teraz chodzę na spacery, patrzę, co się zmieniło, i odwiedzam stare kąty. Próbuję odświeżyć znajomości - średnio to wychodzi. Ale to nic, nie czuję większego braku, bo po pierwsze - z małym Jerzem nie da się nudzić, a po drugie - w domu jest Misia i Paszczak i jest fajnie.