poniedziałek, 26 września 2011

Impreza teologów

Czym różni się impreza teologów od imprezy informatyków?
- Niczym - orzekł obecny na niej informatyk. - Tylko tematem rozmów ;)
Bo okazuje się, że teologowie to największe geeki na świecie.

Teolog świecki to dziwne zwierzę. Trudno mu będzie zrobić zawrotną karierę w swojej dziedzinie, zdominowanej przez teologów nieświeckich, zazdrośnie broniących swojej twierdzy. O ile teolog świecki nie zmienił zawodu, najczęściej wykonuje pracę nauczyciela, i to nauczyciela religii. To praca ciężka i mało wdzięczna. Jeśli wybrał drogę inną niż nauczanie katechezy, ma przed sobą nieprzetarty szlak. Kościelne miejsca obsadzone, "niekościelna" część społeczeństwa niezbyt się interesuje tym, co teolog świecki mógłby jej zaoferować. Jednym słowem nie jest różowo.
Mimo to teologowie świeccy, których znam, to cudowni ludzie z poczuciem humoru i wielką pasją do tego, co robią. A przy tym traktujący poważnie to, w co wierzą. Dlatego uważam, że jeśli by wybierać grupę największych geeków na świecie, to oni by wygrali.
Na imprezie teologów rozmawia się na geekowe teologiczne tematy. Pojawia się wątek antyklerykalny*. Przykry, choć na szczęście każdy zna też pozytywne przykłady - i je przytacza. A poza tym świecki teolog i tak pozostanie wierny swoim przekonaniom. Bo świecki teolog rozumie, dla Kogo jest w Kościele.
Na imprezie teologów pije się... bo pije się, jak zostało stwierdzone przez znawcę: "teologowie piją na imprezach, ponieważ muszą wszystkim udowodnić, że wcale nie są tacy święci". A więc pije się piwo, wiśniówkę swojską (na którą ciekła mi ślinka, ale jestem matką Polką karmiącą, więc trudno), malinówkę kupną oraz Absolwenta. Absolwent miał swój sens, ponieważ wszyscy byli absolwentami, a niektórzy nawet teologii. Dochodziło jednak do freudowskich przejęzyczeń: Absolwenta nazywano Absolutem. Postuluję, by na kolejnej imprezie teologów pić wyłącznie Absolut**. Będziemy mogli później powiedzieć, że upiliśmy się Absolutem. I że u nas na imprezie Absolut lał się strumieniami :-D
Póki co - wciąż jesteśmy spragnieni Absolutu (by Beata) :)

* (podsumowany by Szymon, moja ułomna wersja):
Pan Bóg chce zobaczyć, jak żyje się ludziom na ziemi. Wzywa anioła, anioł przynosi telewizor, włącza. Na pierwszym kanale poród, kobieta krzyczy i zwija się z bólu. Bóg jest przerażony.
- Co to ma być?!
- Panie Boże, sam przecież powiedziałeś: "w bólach rodzić będziesz".
- Ale ja tylko żartowałem!
Następny kanał. Górnicy wyjeżdżają z kopalni, cali brudni, zmęczeni. Bóg wstrząśnięty:
- A to co?
- Pani Boże, sam powiedziałeś: "w pocie czoła będziesz zdobywał pożywienie".
- Ale ja tylko żartowałem!! Pokaż mi coś innego.
Anioł przełącza na następny kanał. Tam - impreza, złote łańcuchy, szybkie samochody i... czarne sutanny.
- No, nareszcie coś dobrego. Kto to?
- To są Panie Boże ci, którzy wiedzieli, że żartowałeś :) :) :)

** ewentualnie, ewentualnie mogę się jeszcze zgodzić na Trójniak :)

2 komentarze:

  1. o kurczaki :) a wy dalej się spotykacie :) SUPER!!!
    Szkoda, że mam tak daleko do Was!!! Teologów ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. rzadko bo rzadko, ale czasem się zdarzy... Musicie kiedyś przyjechać, fajnie jest ;)

    OdpowiedzUsuń