niedziela, 30 października 2011

Odwiedziny

Nasze odwiedziny u babci powoli dobiegają końca. Czuliśmy się jak pączki w maśle. Jerzyk rozpieszczany przez babcię, ciocię i cioteczne rodzeństwo. Ja bez konieczności gotowania i sprzątania. I jeszcze te spacery w jesiennym słońcu, w wiejskim świeżym powietrzu, wśród pól, rudych łąk, żółtych i czerwonych liści ;) ze szczekającymi hau-hauami i muczącymi krówkami.

czwartek, 27 października 2011

O człowieku, który prawie nie miał stypy

Zdaje się, że kiedyś pisałam, że w tej krainie śmierć jest blisko? Następnego dnia dowiedziałam się, że zmarł wujek. Nie poznałam go - to był brat mojego teścia. A dzisiaj był jego pogrzeb, prawie bez stypy.

środa, 26 października 2011

Godzinka nienawiści

Nagle wylądowałam w epicentrum. A miał to być spokojny wieczór. "Tu nie ma spokojnych wieczorów". Jedno z nielicznych stwierdzeń, na które obie strony się zgodzą, o ironio.

niedziela, 23 października 2011

Z tamtej strony chmur

Tam, u nas, żyjemy jakby jej nie było. Pracujemy, jesteśmy, cieszymy się sobą, spotykamy z ludźmi. Daleko od niej, nie myślimy o niej na co dzień. Z rzadka przedzierają się do nas sygnały, że ona naprawdę jest. I jak boli jej dotyk.
Tu jest całkiem inaczej.

sobota, 22 października 2011

W stepie szerokim

Wybraliśmy się na Dziki Wschód. Ziemia tu jest płaska, przykryta niebem jak odwróconą salaterką. Po salaterce płyną szare, pierzaste, smakowite chmury. Słońce oślepia, ale nie ogrzewa. Mroźne powietrze daje się nam szybko we znaki, gdy idziemy na spacer.

czwartek, 20 października 2011

Mama na odwyku

Mama-żul poszła na odwyk. Teraz radośnie płynie jej czas. Niestraszna jej ziemia w gębie, wyleguje się na kaszowej plaży... Żyć nie umierać :D

niedziela, 16 października 2011

Dzień Jerza

Wczoraj był 15. I chociaż niektórzy się cieszą, że nie rozpływam się tu za bardzo nad swoim dzieckiem, to umówmy się: 15. każdego miesiąca to Dzień Jerza. Wczoraj Jerzyk skończył 11 miesięcy.

sobota, 15 października 2011

Mama-żul

Mama-żul nie pije piwa ani kawy. Nie pali fajki pokoju ani żadnej innej. Mama-żul siedzi przed kompem, kiedy dawno już powinna spać...

piątek, 14 października 2011

Anioł stróż?!

Czy była to przygoda metafizyczna czy psychosomatyczna, jedno jest pewne: inaczej to sobie wyobrażałam.

środa, 12 października 2011

Dzień jest za krótki!

Być może jest to jedno z nielicznych stwierdzeń, co do których matka dzieciom, zabiegany menedżer i bizneswoman ze szczękościskiem będą się ze sobą zgadzać. Różnice pojawią się, jeśli chodzi o szczegóły.

niedziela, 9 października 2011

Zabawa w jedzenie

Nigdy wcześniej nie pomyślałam, że jedzenie może być źródłem takiej zabawy. Albo wręcz: zabawą. Niestety tylko dla niektórych (Jerzyk). Inni (ja) dochodzą przy tej zabawie do granic wytrzymałości.

piątek, 7 października 2011

Kocio-bobo

Na pewnym etapie rozwoju Jerza mogłam powiedzieć, że nie osiągnął jeszcze poziomu kota. Teraz patrzę i widzę, że nie tylko od jakiegoś czasu jest na kocim poziomie, ale już go przewyższył ;)

wtorek, 4 października 2011

Idzie nowe... i znów nowe

Bobasy bardzo szybko się uczą i intensywnie rozwijają. Ma to ten skutek, że nie można się przy nich przyzwyczajać do jakiegoś stanu rzeczy, bo ledwo się człowiek przyzwyczai, a już ten stan się dezaktualizuje i trzeba się uczyć czegoś nowego.
Obecnie wyczuwam wyjątkowo dużo nadchodzących zmian.

niedziela, 2 października 2011

Słomiana wdowa, a z nią teściowa

Marek pojechał na weekend grać w paintball, jeździć na quadach i wspinać się po linach, a my z Jerzykiem i babcią zostaliśmy sami.