Wczoraj był 15. I chociaż niektórzy się cieszą, że nie rozpływam się tu za bardzo nad swoim dzieckiem, to umówmy się: 15. każdego miesiąca to Dzień Jerza. Wczoraj Jerzyk skończył 11 miesięcy.
Co robi mój jedenastomiesięczny Jerz:
- rozmawia z kotami, śmieje się z nich
- woła au! au! na widok wilka-zabawki
- kiedy pytam: gdzie jest hau-hau, wie, że chodzi o wilka, bierze go i daje buziaka w nos
- robi sam kosi-łapci albo naśladuje, gdy robimy to my
- umiał robić pa-pa, ale zapomniał ;) przypomina mu się to od czasu do czasu i wtedy macha rączką i mówi "pa-pa-pa-pa-pa"
- umie przytulać, nie tylko nas, ale też misie ;)
- gdy razem śpimy, budzi mnie buziakiem-śliniakiem prosto w nos
- gdy się stęskni, przychodzi do mnie, wspina się i usiłuje dać buziaka-śliniaka
- coraz więcej opowiada, np. gdy ogląda zdjęcia albo książeczkę (dzisiaj miał wiele do powiedzenia na temat fotografii dwóch dziewczyn wyglądających przez okno - w knajpce, w której jedliśmy obiad)
- raczkuje i jest szybki... bardzo szybki ;)
- śmiga za kotami, sam bawi się piłeczką - ale najwięcej śmiechu jest, jak bawi się z nim tata
- uruchomił paluszek wskazujący i teraz wszystko pokazuje nim
- fajnie kręci nadgarstkiem ;)
- coraz lepiej idzie mu jedzenie, już wcale nie je papek. Chociaż nie je jeszcze sam, jego ulubioną zabawką jest łyżka. I lubi jeść warzywa :D
- nie lubi za długo siedzieć w jednym miejscu (daje się to we znaki zwłaszcza przy jedzeniu - po kilku minutach ma dość siedzenia, a co za tym idzie, jedzenia)
- w sposób zdecydowany okazuje, gdy coś mu się nie podoba (np. zamknięcie szafy, w której jest odkurzacz, zmywarki, z której można wyjmować łyżki; gdy ktoś coś do niego powie głośniej - jak dziś Marek "ała!" po tym, jak Jerzu ugryzł go w palec; odebranie mu łyżki, która jest bardzo fajna, ale można sobie nią wykłuć oko; położenie na plecach, by zmienić pieluchę; za długo siedzi w jednym miejscu). Jak okazuje: przez płacz, wrzask, prężenie się, kładzenie na podłodze i płacz. W sumie dobrze, że umie zaznaczać swoje potrzeby ;) Ale wyobrażam sobie, że gdy będzie większy, może się to stać nieco kłopotliwe ;)
- drzemki - jedna przed południem, druga po, ale ta nie zawsze. W nocy nadal się budzi, mniej więcej co 3 godziny...
- poznaje i cieszy się z zabaw typu "tygrys, tygrys, tygrys" czy "idzie rak" - śmieje się i widać, że czeka na końcowe łaskotanie ;)
- stan uzębienia: bez zmian - Dwuząb!!!
- robi coraz więcej min, np. jak się koncentruje i denerwuje, bo coś mu nie wychodzi, robi ryjek
- jest zbieraczem-zjadaczem, dziś zjadł brudne winogrono, które znalazł w torbie po zakupach... Wczoraj zobaczyłam niezidentyfikowaną pianę przy jego buzi. Przestraszyłam się, że coś mu się tak dziwnie ulało... a tu nie. Kawałki tynku w paszczy...
- wstaje przy czym się da, potem robi "klap" na pupę i znów wstaje
- próbuje się wspinać, ale nie bardzo ma na co. Dzisiaj prawie wlazł na otwartą klapę od zmywarki (tak, zmywarka, lodówka, zamrażarka, szafa z odkurzaczem, pralka - to go fascynuje. Czy to znaczy, że kiedyś będzie chętnie pomagał w domu?). Zrzucał sobie łyżkę na podłogę po drugiej stronie opuszczonej klapy, po czym właził na klapę, by dostać się do łyżki. Gdy łyżkę podałam, zepsułam zabawę - łyżka została zrzucona powtórnie
- zrzuca przedmioty. Czasami nimi ciska, czasami od niechcenia, jakby przypadkiem mu się wysmyknęły. Czasami przed zrzuceniem pozoruje zabawę, czasami rzecz "parzy" i leci od razu. Zrzuca wielokrotnie i z nieustającą pasją, o czym przekonał się miły pan, który raz w poczekalni u lekarza zechciał nam podawać książeczkę ;)
Chyba mogłabym jeszcze długo wymieniać.......
To - koniec.
Na dziś :)
widzę, że chrześnik szaleje :D super.. :)
OdpowiedzUsuń