Czy była to przygoda metafizyczna czy psychosomatyczna, jedno jest pewne: inaczej to sobie wyobrażałam.
Jestem w dużym pokoju, w małym śpi Jerzyk. To jego przedpołudniowa drzemka. Niedługo może się budzić, więc staram się być cicho - pod koniec drzemki ma lżejszy sen, a chcę, żeby wyspał się do końca. Słyszę nagle pojedyncze puknięcie do drzwi. Chwilę przedtem słyszałam głosy na klatce, myślę więc, że to sąsiad czegoś chce i idzie z synkiem, a Adaś puknął. Zanim podejdę do drzwi, mija pewien czas, a pukanie nie powtarza się. Wydaje mi się, że sąsiad z Adasiem już sobie poszli. Na palcach idę do drzwi i zerkam przez judasza. Ku swojemu zdziwieniu widzę człowieka w szarym wełnianym swetrze. Kolejne sekundy widzę jak pojedyncze klatki i słyszę myśli przelatujące mi przez głowę: drzwi się otwierają - a byłam pewna, że są zamknięte na klucz; osobnik w swetrze wdziera się do mieszkania. Zbieram się w sobie, żeby wyrzucić go na zewnątrz, używając rąk, nóg i pazurów. Czuję, że to jakaś beznadziejna sytuacja, nieporozumienie, o co w ogóle chodzi?... i mam nadzieję, że adrenalina doda mi sił. Intruz jednym ruchem odsuwa od siebie moje atakujące kończyny, zniecierpliwiony i zły krzyczy mi prosto w twarz:
- To już!!!
Wtedy się obudziłam. Roztrzęsiona, sprawdziłam najpierw, czy Jerzyk jest na swoim miejscu i czy drzwi są na pewno zamknięte.
A było to tak. Pół godziny wcześniej ułożyłam Jerza do drzemki. W tym czasie miałam sprzątać kuchnię (sic!), ale strasznie mi się chciało spać. Kusiło mnie, żeby zdrzemnąć się razem z Jerzem, ale wtedy musiałabym gotować obiad w masakrze. Ideałem byłaby drzemka półgodzinna - podobno tyle wystarczy, żeby odpocząć ;) Ale kto mnie obudzi? Budzik prędzej obudziłby Jerza niż mnie. Pomyślałam więc, że poproszę mojego anioła stróża o pomoc w przebudzeniu za pół godziny.
Bywały sytuacje, kiedy czułam się "budzona" przez kogoś z zewnątrz, choć nikogo nie było, i miałam przeświadczenie, że zrobił to anioł stróż. Czasem prosiłam go o pobudkę. Tak mało subtelnego przebudzenia jednak nie doświadczyłam dawno. Nawet jak nas okradli w Monachium, gdy spaliśmy, prawdopodobnie podgazowani, przebudzenie było subtelniejsze. Wtedy po prostu baaardzo powoli się budziłam, zdziwiłam się, że nie mogę znaleźć komórki, żeby sprawdzić, która godzina, i że komórki nie ma na stoliku, ani na szafce, ani nigdzie... i komputera też... i że drzwi są uchylone... Przebudzenie było spokojne, dopiero jak się to wszystko poskładało, to wyszła trauma ;)
Natomiast po tym przebudzeniu mam kilka pytań: czy on jest na mnie o coś zły (ekhm, może miałby powody). Czy jest blondynem w szarym wełnianym swetrze (come on!). Czy mogę powiedzieć, że jak Jakub walczyłam z aniołem? ;)
Pozostało mi uczucie dziwności i takie sartrowskie... że ktoś na mnie patrzy... brr!
PS W ramach odreagowania szoku... usnęłam. Obudził mnie Jerzyk i obiad gotowaliśmy w masakrze ;)
moje pierwsze skojarzenie: http://img.photobucket.com/albums/v472/ninjadark0/Laughter/Alan_Rickman_as_Metatron.jpg
OdpowiedzUsuń:D
normalnie, Ty pisz scenariusze thrillerów!! Co za hardcore po prostu. Ale wiesz, to że ktoś patrzy, to jest pewne. Mówię Ci. Wiem co mówię, mnie też obserwują. I wcale nie dodaję uśmieszku. Ściskam mocno, klikam w reklamkę i miłych snów;) Pa
OdpowiedzUsuń..Magdus, w połowie tekstu pomyślałam też zagadam ze swoim w końcu Twój był skuteczny ale na sam koniec zastanawiam się czy aby na pewno tego chcę......
OdpowiedzUsuńbrrrrr...
OdpowiedzUsuńmówiła ateistka-moralistka Stefa ;)
a wasze obrabowanie w połączeniu z podgazowaniem do tej pory opowiadam znajomym ku przestrodze
Nekobasu - coś w tym klimacie ;) tylko bez skrzydeł i blondyn podejrzanie podobny do Brada Pitta. Ot, figle podświadomości ;)
OdpowiedzUsuńGetmama, taki jeden thriller wyszedł, ogólnie to nie mój gatunek ;) I dzięki!
Agata, to pierwszy raz się zdarzyło ;) Więc spokojnie ;)
Stefa, tak ma być! Drżyjcie, ateiści :P A co do Monachium, to cóż, dobrze że chociaż jako zły przykład mogę ludzkości posłużyć :D
a niby dlaczego miałby być na Ciebie zły? albo raczej po co miałby być na Ciebie zły?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Dobre pytanie, po co ;)
OdpowiedzUsuńJeśli aniołowie jako byty duchowe nie przeżywają takich emocji (czy w ogóle jakieś? nie znam się ;)) jak my, to sugestia, że anioł jest zły, jest w ogóle bez sensu.
Ale postawiłam to pytanie w ramach burzy mózgu, dlatego czy jest logiczne? czy obsesyjne? mniejsza o to ;)