Gdybym kiedykolwiek miała na tym blogu umieszczać porady dotyczące prowadzenia gospodarstwa domowego, to nie mam zielonego pojęcia, co bym tu pisała - oprócz jednej złotej zasady.
A jest tak: z urlopu wróciliśmy. Dzień na regenerację i rozpakowywanie pozostał dniem na regenerację. Pod nogami plątają mi się na pół rozpakowane plecaki i walizki. Oraz część z tych do połowy rozpakowanych rzeczy, które zostały wyjęte, by się dostać do rzeczy potrzebnych a nierozpakowanych, po czym nie zostały odłożone ani do walizki, ani do szafy. Oprócz tego zwykły codzienny bałagan, bo Jerzyk późno chodzi spać, a ja wieczorem jestem nieżywa, bo odsypiam jeszcze drogę powrotną.
W tych trudnych warunkach wykluła się moja porada. Uwaga:
- Co zrobić, gdy masz w domu wielki bałagan, na który nie możesz patrzeć, o który się potykasz, którego ogarnięcie cię przerasta?
Złota zasada
Wyjdź z domu. I staraj się spędzać w nim jak najmniej czasu.
To moja jedyna porada, którą sobie wymyśliłam, aby przetrwać do lepszych dni :D
Nie ma się czym chwalić, ale u mnie w kuchni to tylko bombę wrzucić. Gdybym miała stosować Twoją zasadę, musiałabym się wyprowadzić. Mam nadzieję, że niechcica jutro przejdzie, bo w weekend goście.
OdpowiedzUsuńu mnie goście jako czynnik mobilizujący sprawdzają się prawie zawsze ;) mam nadzieję, że Ci się udało ;)
Usuńnie ma co przesadzać ze sprzątaniem, prasowaniem... gdybym za bardzo przykładała się do sprzątania nie nauczyłabym się ciekawych rzeczy (bo kiedy) i nie miałabym teraz fajnej pracy.
OdpowiedzUsuńale to właśnie moja dewiza ;) wszelkie dylematy rozstzygam na niekorzyść sprzątania, niestety ;)
Usuń