- Ile masz latek?
A oto jego odpowiedzi, do wyboru:
- Trzy.
- Cztery.
- Dużo.
No ostatecznie, ponieważ mama tak chce to usłyszeć:
- Dwa.
Dwa lata to długo czy krótko? Wspomnienia pierwszych chwil są we mnie tak żywe, jakby to się działo wczoraj. Inne momenty umykają powoli (dlatego fajnie o nich później przeczytać :)).
Jak to jest być dwuletnią mamą? Bywa trudno (i nbvuizse yfg męcząco). Bywa cudownie, wspaniale, szczęśliwie.
Jerzyk dwulatek: rozgadany, śmieszek, biegacz, fan autek, pociągów, torów, tuneli etc, o wyraźnych preferencjach kulinarnych, sprytnopalcy, skoncentrowany, wymyślający zabawy, otwarty, ciekawy, odważnie eksploruje przestrzeń, wraca do mnie, gdy tego potrzebuje, potrafi być empatyczny.
Oprócz tego: złośnik i wrzaskun, gdy coś idzie nie po myśli, uparciuch, co nie chce myć rąk, nie chce wracać ze spaceru, nie chce iść za rękę, gdy się śpieszę (czyli z perspektywy rodzica, który chce mieć posłuszne dziecko, nieusłuchaniec :P).
Lecz niezależnie od tych cech - budzących radość i trudnych - najważniejsze, że jest.
Wszystko to przypadłości takie lub inne, a mały Jerz po prostu jest, i to jest najcudowniejsze.
Mam nadzieję, że urodzinowy dzień Jerza był dla Jerza miły. Staraliśmy się oboje, włącznie z posprzątaniem mieszkania, żeby w dzień Jerza wszystko było idealnie i bez straty czasu na mycie garów etc.
Rano był torcik ze świeczkami, które Jerz sam zdmuchnął, i prezenty. (Tu niestety muszę przyznać, że za ich pomocą zaspokoiłam głównie własną potrzebę wspierania Jerza w rozwoju - same układanki... ale podobały mu się, w jednej dopatrzył się nawet autka). Bawimy się razem nowymi zabawkami. I budujemy tunel dla autek, w którym autka się "mijają" (pierwsze trzysylabowe słowo bodajże). Idziemy na cudny jesienny spacer, zahaczamy o plac zabaw, oglądamy rury i koparki, wracamy przez las, szeleszcząc liśćmi, dotykamy mchu.
Większość drogi Jerz idzie na nóżkach, a to spory kawałek. Częściowo też za rączkę. Czy tylko dla mnie taki spacer za rękę jest jednym z milszych doświadczeń? Czuję wtedy jego ufność i zgodę, bym pokazała mu kawałek świata. Rozkoszuję się takimi chwilami, bo zazwyczaj Jerz chce sam, po swojemu - co też doceniam. Niemniej miło jest iść za rączkę.
Wraca tata i jedziemy na kulki. Jerz zaspany, wkrótce się rozbudza, szaleje w małpim gaju.
Na wieczór jeszcze telekonfy: z dziadkiem i z babcią. "Dziadek Jarek", powiada Jerz, znów zaskok :) Pełne wrażeń dziecię zasypia po 22. Dzień Jerza. To był dłuuugi dzień :)
To musiał być cudowny dzień! Najlepszego dla wygadanego Jerza :***
OdpowiedzUsuńpiękne dzięki :) jak dla mnie było super, mam nadzieję, że dla Jerza też :)
UsuńMamy taką tradycję z moją mamą, że w dzień moich urodzin składam jej życzenia. A ona mnie, rzecz jasna. W urodziny Igiego też złożyła mi życzenia.
OdpowiedzUsuńTo ja - przede wszystkim śiskam Ciebie.
I ślę życzenia z daleka rezolutnemu Jerzowi!
piękna tradycja. takie kobiece wsparcie daje niesamowitą siłę.
Usuńdlatego bardzo dziękuję ;)
i w imieniu Jerza też :)
A za rok usłyszysz "Mam tsy latka..." :)
OdpowiedzUsuńtak, jest szansa, że strzeli ;)
Usuńa ja myślałąm, że tylko mój dwulatek tak późno chodzi spać ;) zapraszam do mnie na rozdanie http://zwyczajnamama.blogspot.com/2012/11/krotkie-podsumowanie-i-niespodzianka.html
OdpowiedzUsuńze spaniem to akurat u nas gorący temat, różnie to bywa...
Usuńdzięki, zajrzę!
Blogowa ciotka życzy spełnienia marzeń! Wszystkiego dobrego, Jerzu! :-)
OdpowiedzUsuńdzięki :) :) :)
Usuńnajlepszości dla was w te cudne dwa latka:)
OdpowiedzUsuńcudne - jeszcze taki maluszek, a już tyle potrafi zrobić sam, tyle już wie i rozumie... cudne :) dzięki!
UsuńNajważniejsze i najcudowniejsze,że JEST buziaczki pa
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i udział w Candy:) Zapraszam częściej:)
OdpowiedzUsuńno cóż, próbuję szczęścia ;) dzięki, będę zaglądać ;)
UsuńWszystkiego najlepszego dla Jerza :-) Niech zdrowo rośni i dobrze się rozwija :-)
OdpowiedzUsuńTo może i bunt dwulatka się u Was zaczął? ;-) U mojego obecnie prawie już 3-latka co prawda już minął, ale pewne cechy z tego okresu zostały. I chyba zostaną ;-))
Podobnie jak Ty odbieram chodzenie z dzieckiem za rączkę :-) Tym bardziej to dziś doceniam, bo mój Starszy syn bardzo długo nie chciał chodzić z nami za rączkę, wolał samodzielnie. A teraz boję się, że ten czas spacerowania za rękę szybko minie, bo czas biegnie jak nieubłagany :-o
P.S. Nominowałam Cię do zabawy blogowej, jeżeli masz ochotę zapraszam do mnie po szczegóły :-)
Dzięki - i za życzenia, i za zabawę!!!
UsuńTak, Jerzyk coraz więcej rzeczy chce robić sam. A niektórych nie chce robić wcale. Czasem jest ciężko. Ale w sumie większa samodzielność ma swoje plusy, więc myślę, że jakoś przetrwamy te trudne chwile ;)
Wszystkiego najlepszego:). Mój syn od drugiego roku życia ma nieustannie 7 lat:-p
OdpowiedzUsuńdobry ;) nas Jerz zastrzelił tą ósemką ;)
UsuńWszystkiego najlepszego dla Jerza i dla Ciebie Mamuska, bo Ci sie tez nalezy!
OdpowiedzUsuńdzięki w imieniu swoim i Jerza :) tak, mamuśkom też się należy!
Usuńciocia z wujkiem dali ciała, tacy zapracowani :( upolujemy się w końcu kiedyś na tym skypie..? :***
OdpowiedzUsuńteż Was nie mogę upolować :(
Usuńzapraszam do zabawy:)
OdpowiedzUsuńhttp://glusicadomowa.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html
dzięki!
UsuńDobry wieczór, wpadnij do mnie w wolnej chwili :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:) :) :) dzięki!
UsuńA ja mam czarną dziurę w głowie co do szczegółów kolejnych 27 listopada ( pamiętam jedynie co do sekundy dzień w którym Maksiu się urodził)... Wszystkiego najlepszego dla Jerzyka! Wielu chwil cudownego eksplorowania świata we dwójkę:)
OdpowiedzUsuń