wtorek, 10 stycznia 2012

Choróbska

Od tygodnia chorujemy. Zaczął Jerzyk, gorączką i katarkiem. Już kiedyś pisałam tu o katarze. Wtedy nazwałam tak nieliczne glutki, które wystarczyło odciągać rano i wieczorem. Po najnowszym doświadczeniu nie wiedziałabym, jak to nazwać, bo chyba prawdziwym katarem nie.

Ten katar to inwazja glutów. Jakiś czas temu zaopatrzyliśmy się w odciągacz do kataru zakładany na odkurzacz. A więc odkurzaliśmy Jerzowi nos, a już po chwili znów nie mógł oddychać. Najgorsza była noc z piątku na sobotę. Nie wiem, ile razy wstawałam, odkurzałam nos Jerza, dawałam mu pić, układałam i nie mogłam zasnąć, słuchając, jak rzęzi. W pewnym momencie spojrzałam na zegarek i okazało się, że już szósta.
Już trzy razy byliśmy u lekarzy. Pierwszy raz w środę, Jerzyk jeszcze wtedy prawie nie kaszlał, pani doktor potraktowała nas niefrasobliwie. Drugi raz w niedzielę wieczorem. Bo od czwartku Jerzyk kaszlał jak gruźlik, na pewno nie była to trzydniówka, od tylu dni faszerowaliśmy dziecko czopkami i panadolem, a znów miał gorączkę - i spanikowałam. Miła młoda pani doktor obejrzała i opukała Jerza dokładnie i z każdej strony i powiedziała, że ten straszny kaszel powodują spływające gluty, ale oskrzela są czyste. Stwierdziła, że jest wytrzymała psychicznie i nie dała antybiotyku, ale kazała iść do kontroli. Poszedł więc Marek dziś (jako mniej chory z nas dwojga) i w końcu Jerz dostał antybiotyk. Mam nadzieję, że historia choroby na tym się skończy.
My też jesteśmy chorzy. Marek niewyraźny i podgorączkowy, mnie piekielnie boli gardło i nie mogę mówić. Jak na ironię właśnie dziś dostałam ileś tam darmowych minut od mojego operatora, ponieważ już ileś tam jestem w sieci. Mogłabym gadać do woli.
Na całe szczęście jest u nasa babcia Krysia. Dzięki temu mamy co jeść.
Dni snują się sennie i ponuro. Jerz dużo śpi i my też odsypiamy nocki. Choróbsko otępia nasze zmysły, jemy bez smaku i bolą nas głowy od spania w dzień.
Marek ujął to tak:
- To był dłuuuugi weekend.

7 komentarzy:

  1. Takie to skutki zimy bez mrozu.. My też jesteśmy całymi dniami nieprzytomni:/ Zdrowiejcie moi kochani, cmok cmok cmok ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. tak właśnie, przydałoby się trochę mrozu i śniegu, co nie? Buziaki Paszczaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG, triple combo! :-( trzymajcie się ciepło biedaki, myślę o Was

    OdpowiedzUsuń
  4. współczuję zdrowiejcie szybko! U nas jest mały katar (oprócz mnie), mam nadzieję, że nie będzie nic więcej. A zaczęło się od Łukasza oczywiście, podobno u nich w pracy przynajmniej połowa osób jest chora i siedzi w pracy na antybiotykach. Ale ta pogoda jest straszna... :/ Na moim forum bliźniakowym króluje temat "Gdy dzieci doprowadzają do szału" Chyba większość dzieci i rodziców ma kryzys w tą zimę. Dobrze, że mam nianię na 5 godzin... Z tym kaszlem to jest głupio - można iść 4 razy do lekarza i powie, że kaszel jest od kataru, a za piątym razem (mimo, że dla mnie kaszel jest taki sam) powie, że to zapalenie płuc :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy dzieci doprowadzają do szału... hmmm ;) powiem tyle, że Jerzyk jeszcze nie śpi, gada i wszystko go wkurza. Ta lekarka z niedzieli właśnie tak powiedziała, że długo kaszel może być ok, a nagle się to zmienia, dlatego trzeba kontrolować. Ja też od dziś na antybiotyku... bo domowe sposoby jednak nie pomogły. Pozdrowienia dla wszystkich, trzymajcie się zdrowo!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. I wcale nie prawda,ze teściowe przynoszą diabli w waszym przypadku babcię Krysię zesłały anioły babcia Ewa(też teściowa)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie byłabym taka pewna - biorąc pod uwagę okoliczności, które sprowokowały babcię Krysię do przyjazdu. Ale dla nas wyszło na dobre. Przynajmniej pod względem odżywiania, co w czasie choroby jest ważne. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń