wtorek, 20 grudnia 2011

Matka Polka krejzolka - rzecz o karmieniu piersią

Karmienie piersią to temat, który wzbudza czasem niezdrowe emocje. Pierwszy dylemat - karmić czy nie. Naciski, by jednak karmić. Żal, gdy się okaże, że się nie da. Gdy się da, kolejna decyzja - do kiedy karmić? O tym, że karmienie dziecka powyżej roku wywołuje u niektórych burzę uczuć, przekonałam się ostatnio na własnej skórze.
Właściwie sama jestem sobie winna. Z osobami, którym się nie ufa, nie rozmawia się o tak osobistych sprawach. Ale jednak wdałam się w tę rozmowę. Słysząc półsłówka znajomej na temat usypiania dziecka, spytałam, jak u nich wygląda przesypianie nocy i karmienie. Oprócz odpowiedzi na pytanie, zostałam zakrzyczana opowieściami o tym, ile to mądrych książek znajoma przeczytała, ilu to znajomym już pomogła wejść na jedynie słuszną drogę oraz jakie to obrzydliwe, gdy dziecko, które już chodzi, przybiega do mamy i prosi o cycka. A jeszcze gorsze, gdy dziecko już mówi i drze się "daj cyca". Tego strumienia świadomości, czarnego potoku nie potrafiłam przerwać. Wybuch emocji, który towarzyszył opowieściom, tak mnie zdziwił, że sama już nie wiedziałam, co myślę. Czułam, że to, co robię, jest złe, że popełniam karygodne błędy wychowawcze i daleko mi do jedynie słusznej drogi. Schowałam się do swojej norki i z bólem brzucha wróciłam do domu, by opowiedzieć wszystko mądremu mężowi.
Mądry mąż, a później też mądra babcia pomogli mi wrócić do siebie.
Przede wszystkim, powiedziałam sobie, ja szanuję wybory innych i rozumiem, że każdy ma swoje racje i może decydować, co najlepsze dla niego i jego dziecka. Dlaczego moje prawo do decydowania o tym zostało mi odebrane (za pomocą tytułów kilku książek, których nie przeczytałam), a moja decyzja ośmieszona (historie z serii "daj cyca")? Dlaczego kobieta, która decyduje się na wychowanie w dużym dystansie, ma w sobie tyle agresji do kobiety, która decyduje, że będzie spełniać potrzeby swojego dziecka, ponieważ nie kolidują z jej potrzebami (to o mnie) ani z potrzebami jej męża? Może jednak czuje, że coś straciła? (dokonanie tej psychoanalizy pomogło zracjoanlizować akt agresji, którego doświadczyłam i przed którym nie umiałam się obronić).
A o co się rozeszło? A o to, że karmię Jerza na żądanie zarówno w dzień, jak i w nocy. I że nie przesypia mi nocy. Aby zrzucić swą "krótką smycz", nie powinnam karmić Jerza w dzień, a w nocy powinnam mu podawać butelkę z wodą. Z tego wynika, że nie powinnam go już karmić piersią wcale. Kategorycznie nie wolno mi go brać do łóżka, jak również usypiać, nosząc. Ma zasypiać sam w swoim łóżeczku (tzn. mam mu kazać?). To recepta, by uzdrowić moją chorą sytuację.
Po spokojnym przemyśleniu wiem, że za każdą opcją można znaleźć argumenty. Moim argumentem jest wewnętrzne przekonanie. Póki Jerzyk potrzebuje jeść w nocy, a ja mogę go karmić i w miarę normalnie funkcjonować w ciągu dnia, będę to robić. Karmienie w dzień chciałam ograniczyć - i udało się nam. Co do samodzielnego zasypiania - komentarz Marty do poprzedniego posta potwierdził moją intuicję, że i to można zostawić dziecku, bo przychodzi moment, kiedy jest w stanie zasnąć samo i nie trzeba go tego uczyć na siłę.
Krótką smycz tak naprawdę poczułam raz. Pewnego wieczoru u Nekobasu popijałam herbatę z filiżanki z różą, gdy nagle zadzwonił telefon. Marek zostawiony z Jerzem wymusił na mnie powrót do domu, ponieważ "mam cycka". Ta sytuacja bardzo mnie zdenerwowała. Ale to było tak: do pewnego momentu Jerzyk umiał jeść z butelki, a jego tata umiał go karmić. Ale przyszedł ten pewien moment, nie wiem już kiedy. Nie wiem też, z jakiego powodu - przestaliśmy praktykować tatowe karmienia. W rezultacie Jerzyk zapomniał, jak się je z butelki, i nie miał ochoty sobie tego przypominać. Ten błąd został już jednak naprawiony i mam nadzieję, że nigdy więcej nie usłyszę "wracaj, bo ty masz cycka".
Stanęło na tym, że karmienie piersią wyraźnie ograniczamy, ale nie kończymy go definitywnie. Myślę, że dla Jerzyka jest to dobre rozwiązanie. Marek je akceptuje, ja też jestem zadowolona.
Czy więc jest ze mnie matka Polka krejzolka?
Moja odpowiedź brzmi: tak, ale nie dlatego, że karmię piersią ponadroczne dziecko. Tak - dlatego, że czasem jestem zbyt "grzeczna" dla tych, którzy dla mnie grzeczni bynajmniej nie są.

10 komentarzy:

  1. A tam... Będziesz zwracać uwagę na schizoidalną agresję przemądrzałej osoby? Daj spokój! Dziecio jest ważniejsze. Zgadzam się z tym, że robić to trzeba dyskretnie, by takie mondrale nie miały powodu do plucia jadem. Ja, niestety, nie mogę karmić synka tylko piersią i bardzo tego żałuję. Ale niestety, nie na wszystko mamy wpływ. Też nie przesypiamy nocy i też usypiamy się wtedy tylko przy mamie. A starsza córka, nawet piersią karmiona, już w dwa miesiączka przestała budzić się w nocy. Tak że to wcale nie zależy od sposobu karmienia. Buziaki dla Jeżyka i pozdrowienia dla pozostałych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Magda ten temat zawsze wywołuje jakieś niezdrowe emocje. Nie wiem czemu, może dlatego, że każda mama jest przekonana, że to jej wybór jest tym "najsłuszniejszym" i w zależności od temperamentu, taktu i kultury osobistej daje to odczuć w różny sposób? Ja się kiedyś spotkałam z atakiem agresji za to, że już nie karmię, choć tłumaczyłam, że chciałam i jak to było (znasz tę historię). Na nic przekonywanie, od razu etykietka: dziecko jeszcze nie ma roku, a ty nie karmisz już = jesteś złą mamą. Jestem już bardzo ostrożna w tym temacie, to chyba jedyne wyjście. No i nie przejmować się jak słusznie piszesz :)
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani do nas "zagląda" - my zaglądamy do Pani. Wszystkiego dobrego na Święta. Precz z wszystko-wiedzącymi-lepiej-w-sprawie-karmienia :-). Stowarzyszenie Twoja Sprawa

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż..Ja karmiłam do osiemnastego miesiąca, i nikogo to nie dziwiło, ale może dlatego, że koleżanki nie miały jeszcze wtedy dzieci i w większości studiowały na uczelni pedagogicznej:) I trzymam tu Twoją stronę, bo sama widzę teraz dużo plusów długiego karmienia (choć może kwestia odporności nie zależy wyłącznie od tego)... Mój Maks nie przespał w całości ani jednej nocy do okresu odstawienia, i to było właśnie głównym jego powodem...

    OdpowiedzUsuń
  5. To, o czym pisze Darakw, potwierdza moje przekonanie, że każde dziecko jest inne, inaczej reaguje i trochę czego innego potrzebuje.
    Jak widać ataki agresji zdarzają się i za karmienie, i za niekarmienie ;) Ludzie-karmieniowi agresorzy, opamiętajcie się!
    Witam STS :)
    A Włóczykijka zabiła mi klina - bo mi się zdaje, że Jerzu jednak potrzebuje zjeść i dlatego się budzi. A gdybym nie karmiła go piersią, to musiałabym w nocy rozrabiać mleko, brrr. Skąd wiedziałaś, że Maks zacznie normalnie spać?

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz...w sumie to nie wiedziałam, miałam tylko taką nadzieję, słysząc powszechnie panujące opinie, że mleko nie-mamine na dłużej zatyka:) Zresztą ja mu wtedy zaczęłam po prostu normalny grysik gotować. I momentem przełomowym było to, że właśnie ja nie dawałam już sobie z jako takim funkcjonowaniem w ciągu dnia, gdy on nie spał, doszło kilka dodatkowych zajęć, no i klops:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja przestałam karmić po 10 miesiącach, bo już miałam dość pobudek w nocy co godzinę niemalże. Ale jeszcze minęły ok 2-3 miesiące gdy zaczęli przesypiać noce - dostawali mleko 2x w nocy, a teraz zostało jedno karmienie późnym wieczorem mlekiem przez sen...

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas Jerz zjada na kolacje jakieś kaszki podobno super sycące, a niestety i tak po 2-3-godz. się budzi. Na razie daję radę (zaczęłam pić kawę ;)).
    Pobudki co godzinę - masakra. Przy dwóch takich mlekołakach można sięzamienić w zombi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm...wydaje mi się, że agresywna koleżanka w jednym miała racje...faktycznie w tym wieku dziecko powinno otrzymywać np. wodę lub niesłodzoną herbatkę,a nie mleko:)chociażby ze względu na zęby bombardowane cukrem ... Kwestia do przemyślenie i skonsultowania z lekarzem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak pisałam, są różne szkoły i każda ma swoją argumentację. Argument "z próchnicy" wzięliśmy pod uwagę, przemyśliwując naszą decyzję. Ale dzięki za komentarz, Anonimowy Człeku.

    OdpowiedzUsuń