W książce Tracy Hogg "Język niemowląt" jest zamieszczona tabelka, objaśniająca, co też niektóre zachowania niemowlaków mogą znaczyć. Niezależnie od tego, co kto sądzi o tej książce, i niezależnie od tego, na ile ja sama zgadzam się z filozofią autorki, nie mogę zaprzeczyć, że jedna pozycja w tabelce okazała się dla nas bardzo pomocna. Było to mianowicie stwierdzenie, że płacz przypominający pokasływanie oznacza głód.
W wersji dla Jerza przetłumaczyłabym to tak: Jerz czuje bliskość cycka i bardzo się niecierpliwi.
Niecierpliwi się do tego stopnia, że w końcowej fazie pokasływanie zaczyna przypominać krztuszenie. Brzmi to i wygląda bardzo dramatycznie. Raz - dawno temu, w lutym! - świadkiem takiej chwili była ciocia Benia. Z przerażenia oczy zrobiły jej się okrągłe jak spodki (te od małych zielonych ludzików):
- Co mu się dzieje?!
- Nic, za wolno wyciągam cycka.
(Nstępnego dnia została z Jerzem sama. Miała dla niego mleko w butelce, a on oczywiście zaczął "pokasływać". Cieszyła się, że wiedziała, o co chodzi, bo inaczej musiałaby podjąć decyzję, czy go reanimować, czy od razu dzwonić po pogotowie).
Tyle z Hogg.
A jeśli chodzi o język niemowląt by Jerzu... nie to że się o niego martwię. Choć podobno ja w wieku jedenastu miesięcy mówiłam pełnymi zdaniami. Z opowieści różnych osób wynika, że to się zdarza. Jednak słuchając wypowiedzi mojego dziecka, bardzo trudno mi w to uwierzyć.
Niektórych tekstów nie jestem w stanie powtórzyć.
Niektóre są standardowe
- ne ne ne ne neeeeeeeee! - gdy czegoś nie chce;
- pa pa pa - pożegnał dziś tatę, który szedł do pracy;
- coś na kształt "da" - w sytuacjch, w których wydaje się, że to ma sens;
- me me! - chce do cycka lub do mamy (co bywa rówznoznaczne) lub jest rozżalony;
- mi mi miiii!!! - jw. tylko bardziej gwałtownie;
- am am - jedzenie;
- tam! - wydawałoby się, że to coś znaczy, ale nie jestem pewna, czy to samo, co po naszemu.
Niekiedy udaje mu się coś po mnie powtórzyć, np. dzisiaj: psik jak kichnęłam:)
A teraz pytanie konkursowe: kto mi powie, co znaczą następujące słowa:
- tap
- tip
- kap
- kip
- kep
- gim
- zyziu
- kam
Jerzyk powtarza je z zastanawiąjącą częstotliwością, wciąż jednak nie wiem, co znaczą.
Mama i tata udaje mu się czasem powiedzieć, ale to jeszcze na granicy przypadku. A dziś na spacerze chyba na wieść, że jutro przyjeżdża baba, powtarzał (wielokrotnie i z różnym natężeniem głosu):
- Ba ba! Ba pa! BAAA BAAA!
Krzyś też się tak "krztusi" jak się nie może doczekać jedzenia. Dla mnie wiele wskazówek z książki Tracy Hogg było bardzo pomocnych. Zwłaszcza metoda usypiania okazała się zbawienna, po wyczerpaniu wszelkich odmian kołysania, tulenia itp. Książka pomogła mi w wielu trudnych momentach, gdy metody z czasopism dla rodziców czy portali dla mam zawiodły. A jeśli chodzi o typy osobowości malucha, to też bardzo mi się przydała umiejętność ich rozpoznania. Gdybym się nie dowiedziała,po zrobieniu odpowiedniego testu :) że Moniczka jest wrażliwcem kręciła bym się wokół stereotypowych problemów : głód, pielucha, spanie, kolka i nie umiałabym jej pomóc.Dla mnie to do tej pory, a sporo czytałam :), najlepsze źródło porad i wskazówek, które zadziałały w praktyce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, uściski dla Jerzyka
Olga
Mnie nie bardzo podoba się, że książka zniechęca do słuchania własnej intuicji. (Chociaż na pewno dla wielu rodziców i w wielu sytuacjach rady są pomocne). Jest tam np. taki fragment: "...jeśli postępujemy w ten sposób [dajemy smoczek dziecku zawsze gdy płacze]bądź też nosimy, kołyszemy lub w nieskończoność przytulamy niemowlę z zamiarem uśpienia go, to uzależniamy je od ułatwień i pozbawiamy szansy rozwijania umiejętności samouspokajania, uniemożliwiając mu jednocześnie uczenie się samodzielnego zasypiania." Próbowałam nauczyć samodzielnego zasypiania w wieku ok 5 miesięcy ale szybko zrezygnowałam, uznałam, że Antek i Janek są za mali i potrzebują do zaśnięcia piersi/butelki/kołysania/noszenia. I jakoś około roku sami zaczęli się wyciszać i uspokajać w łóżeczku a potem zasypiać. Moje noszenie im nie zaszkodziło i myślę, że sami, naturalnie w swoim czasie wypracowali umiejętność samodzielnego zasypiania. (trochę ponad rok mieli). :) Marta
OdpowiedzUsuńale z tym krztuszeniem się to śmiesznie :) ja niestety nie zauważyłam czegoś takiego. No i zakres słów myślę, że naprawdę duży!! Brawo do Jerzyka.
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny za Wasze wypowiedzi... wiele wnoszą, aż się zastanawiam, czy nie zjarzeć znowu do Hogg, skoro już wywołałam ten temat ;) Ciekawe jak bym teraz oceniła jej rady - obawiam się tylko, że w wielu kwestiach jej nie posłuchałam, więc lektura mogłaby wprowadzić mi niepotrzebny zamęt ;) Pozdrawiam serdecznie Was i Wasze dzieciaczki!
OdpowiedzUsuń