środa, 14 grudnia 2011

Język niemowląt by Jerzu

W książce Tracy Hogg "Język niemowląt" jest zamieszczona tabelka, objaśniająca, co też niektóre zachowania niemowlaków mogą znaczyć. Niezależnie od tego, co kto sądzi o tej książce, i niezależnie od tego, na ile ja sama zgadzam się z filozofią autorki, nie mogę zaprzeczyć, że jedna pozycja w tabelce okazała się dla nas bardzo pomocna. Było to mianowicie stwierdzenie, że płacz przypominający pokasływanie oznacza głód.
W wersji dla Jerza przetłumaczyłabym to tak: Jerz czuje bliskość cycka i bardzo się niecierpliwi.
Niecierpliwi się do tego stopnia, że w końcowej fazie pokasływanie zaczyna przypominać krztuszenie. Brzmi to i wygląda bardzo dramatycznie. Raz - dawno temu, w lutym! - świadkiem takiej chwili była ciocia Benia. Z przerażenia oczy zrobiły jej się okrągłe jak spodki (te od małych zielonych ludzików):
- Co mu się dzieje?!
- Nic, za wolno wyciągam cycka.
(Nstępnego dnia została z Jerzem sama. Miała dla niego mleko w butelce, a on oczywiście zaczął "pokasływać". Cieszyła się, że wiedziała, o co chodzi, bo inaczej musiałaby podjąć decyzję, czy go reanimować, czy od razu dzwonić po pogotowie).
Tyle z Hogg.
A jeśli chodzi o język niemowląt by Jerzu... nie to że się o niego martwię. Choć podobno ja w wieku jedenastu miesięcy mówiłam pełnymi zdaniami. Z opowieści różnych osób wynika, że to się zdarza. Jednak słuchając wypowiedzi mojego dziecka, bardzo trudno mi w to uwierzyć.
Niektórych tekstów nie jestem w stanie powtórzyć.
Niektóre są standardowe
- ne ne ne ne neeeeeeeee! - gdy czegoś nie chce;
- pa pa pa - pożegnał dziś tatę, który szedł do pracy;
- coś na kształt "da" - w sytuacjch, w których wydaje się, że to ma sens;
- me me! - chce do cycka lub do mamy (co bywa rówznoznaczne) lub jest rozżalony;
- mi mi miiii!!! - jw. tylko bardziej gwałtownie;
- am am - jedzenie;
- tam! - wydawałoby się, że to coś znaczy, ale nie jestem pewna, czy to samo, co po naszemu.
Niekiedy udaje mu się coś po mnie powtórzyć, np. dzisiaj: psik jak kichnęłam:)
A teraz pytanie konkursowe: kto mi powie, co znaczą następujące słowa:
- tap
- tip
- kap
- kip
- kep
- gim
- zyziu
- kam
Jerzyk powtarza je z zastanawiąjącą częstotliwością, wciąż jednak nie wiem, co znaczą.
Mama i tata udaje mu się czasem powiedzieć, ale to jeszcze na granicy przypadku. A dziś na spacerze chyba na wieść, że jutro przyjeżdża baba, powtarzał (wielokrotnie i z różnym natężeniem głosu):
- Ba ba! Ba pa! BAAA BAAA!

4 komentarze:

  1. Krzyś też się tak "krztusi" jak się nie może doczekać jedzenia. Dla mnie wiele wskazówek z książki Tracy Hogg było bardzo pomocnych. Zwłaszcza metoda usypiania okazała się zbawienna, po wyczerpaniu wszelkich odmian kołysania, tulenia itp. Książka pomogła mi w wielu trudnych momentach, gdy metody z czasopism dla rodziców czy portali dla mam zawiodły. A jeśli chodzi o typy osobowości malucha, to też bardzo mi się przydała umiejętność ich rozpoznania. Gdybym się nie dowiedziała,po zrobieniu odpowiedniego testu :) że Moniczka jest wrażliwcem kręciła bym się wokół stereotypowych problemów : głód, pielucha, spanie, kolka i nie umiałabym jej pomóc.Dla mnie to do tej pory, a sporo czytałam :), najlepsze źródło porad i wskazówek, które zadziałały w praktyce.
    Pozdrawiam serdecznie, uściski dla Jerzyka
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie nie bardzo podoba się, że książka zniechęca do słuchania własnej intuicji. (Chociaż na pewno dla wielu rodziców i w wielu sytuacjach rady są pomocne). Jest tam np. taki fragment: "...jeśli postępujemy w ten sposób [dajemy smoczek dziecku zawsze gdy płacze]bądź też nosimy, kołyszemy lub w nieskończoność przytulamy niemowlę z zamiarem uśpienia go, to uzależniamy je od ułatwień i pozbawiamy szansy rozwijania umiejętności samouspokajania, uniemożliwiając mu jednocześnie uczenie się samodzielnego zasypiania." Próbowałam nauczyć samodzielnego zasypiania w wieku ok 5 miesięcy ale szybko zrezygnowałam, uznałam, że Antek i Janek są za mali i potrzebują do zaśnięcia piersi/butelki/kołysania/noszenia. I jakoś około roku sami zaczęli się wyciszać i uspokajać w łóżeczku a potem zasypiać. Moje noszenie im nie zaszkodziło i myślę, że sami, naturalnie w swoim czasie wypracowali umiejętność samodzielnego zasypiania. (trochę ponad rok mieli). :) Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. ale z tym krztuszeniem się to śmiesznie :) ja niestety nie zauważyłam czegoś takiego. No i zakres słów myślę, że naprawdę duży!! Brawo do Jerzyka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki dziewczyny za Wasze wypowiedzi... wiele wnoszą, aż się zastanawiam, czy nie zjarzeć znowu do Hogg, skoro już wywołałam ten temat ;) Ciekawe jak bym teraz oceniła jej rady - obawiam się tylko, że w wielu kwestiach jej nie posłuchałam, więc lektura mogłaby wprowadzić mi niepotrzebny zamęt ;) Pozdrawiam serdecznie Was i Wasze dzieciaczki!

    OdpowiedzUsuń