Duży chłopiec nie płacze. Duży chłopiec sam je. Duży chłopiec siada na sedes. Wygodnie być mamą dużego chłopca. Więc czemu nie chcę, żeby Jerzyk był dużym chłopcem? Nie, nie jestem mamcią, która dąży do tego, by jej dziecko na zawsze pozostało milusim bobasiem. Więc dlaczego nie chcę?
A dlatego, że to nieprawda, że jest duży. Nawet jeśli ma dwadzieścia kilka miesięcy i wydaje się duży w porównaniu do roczniaka (a od noworodka dzieli go cały kosmos), to i tak jest przecież wciąż bardzo małym dzieckiem. Tak małym, że dopiero uczy się samodzielności i ma jeszcze prawo być nie do końca samodzielne. Ma prawo do mojej pomocy w najprostszych czynnościach. Ma prawo nie radzić sobie ze swoimi emocjami.
I nie chcę, by mój syn w swoim małym rozumku rozważał, co mu "wolno", a czego mu "nie wolno" z racji, że jest "dużym chłopcem". Nie chcę wtłaczać go w sztuczne ramy. Bo co to znaczy "duży"? Od kiedy zaczyna się "duży"? Czy bycie "dużym" nie wiąże się z jakimś ciężarem, odpowiedzialnością za siebie i za innych? Tak rozumiem to słowo, tak mi się kojarzy - i nie chcę, aby na tym etapie rozwoju rzutowało ono na to, kim jest mój synek.
Osobne miejsce należy się zdaniu "Duży chłopiec nie płacze".
Ale jak to? Dużym chłopcom też zdarza się płakać. Łzy to cudowny sposób radzenia sobie z napięciem. Nawet jeśli jest mi niewygodnie, że Jerz w danej sytuacji płacze. Nawet jeśli po usłyszeniu powyższego zdania bardzo szybko się uspokaja. Nie chcę i nie zgadzam się na wtłaczanie mu do głowy przekonania, że duży chłopiec nie płacze. Myślę, że właśnie z tego zdania, powtarzanego wielokrotnie, rodzą się problemy emocjonalne dorosłych mężczyzn, którzy nie potrafią, boją się, wstydzą się płakać, którym odebrano tę umiejętność.
Chcę, żeby mój syn stawał się jak najbardziej samodzielny. Gdy widzę, że potrafi zrobić coś sam, ogarnia mnie niesamowita radość. Ale aby to osiągnął, nie muszę mu mówić, że jest dużym chłopcem.
Chciałabym, żebyś jadł sam.
Chciałabym, żebyś pił więcej innego picia niż mleczko.
Chciałabym, żebyś mnie wołał, jak chcesz si.
Wiem, że mnie słyszy, choć nie musi być "posłuszny". I pomału, ale przecież - idziemy naprzód.
Pięknie to napisałaś:) Ileż razy słyszałam zdanie :,,Duzi chłopcy nie płaczą", które wkurza mnie na potęgę. Raz odpowiedziałam ( bo to ktoś się tak zwracał do mojego syna), że nawet panowie czasem płaczą, na przykład tatuś jak jest mu smutno. Wówczas się znawca tematu troszkę zmieszał:) Dzieci same z siebie chcą być DUŻE, mądre, silne, odważne, zwał jak zwał, ale nasze biadolenie, że powinieneś to i to, bo tak robią duzi, nie oznacza moim zdaniem nic innego, jak chęć wrzucenia dziecka do worka ,,idealnych dorosłych"- ułożonych, kulturalnych, ale i bardzo nudnych i smutnych przy okazji... Mówimy często np. ,,Powinieneś ustąpić, bo jesteś duży", a sami sobie wzajemnie wcale nie ustępujemy, czyż nie?
OdpowiedzUsuńpowinieneś ustąpić, bo jesteś duży, to dość kiepski argument, chociaż przyznam, że używałam go czasem, choć starałam się nie nadużywać. No bo z jakiej okazji młodsze dziecko ma terroryzować starsze tylko dlatego, że tamto więcej rozumie ;)
Usuńu mnie bycie dużym i starszym wiąże się ze sporym obciążeniem, które przejawia się w syndromie bycia starszą siostrą ;) z którego powoli się leczę, aczkolwiek nie jest to łatwe ;)
Hehe, no ja też jestem starszą siostrą...Najstarszą z szóstki:) Ale jest tego jeden wielki plus- bardzo łatwo przychodzi mi praca w grupie, kiedy to ja wymyślam reguły;P
UsuńCo do używania pewnych sloganów typu: ,,Ustąp bo jesteś starszy", albo ,,W Twoim wieku wszyscy już robią to i to..."- wystrzegam się ich, choć w chwilach słabości ( własnej) używam, a jakże...
to przebiłaś mnie z tą pracą w grupie, ja mam tylko (aż :***) jedną siostrę. ale teżlubię ustalać reguły ;)
Usuńw chwilach słabości różnie bywa - gdy łapię się na tym, że mówię coś, z czym w gruncie rzeczy się nie zgadzam, przestaję mówić, łapię oddech i próbuję na nowo zebrać myśli. czasem pomaga, zależy jak wielka jest to słabość ;)
Mój synek ma dwa latka ale ja też nie zmuszam go do bycia "dużym chłopcem" Idziemy do przodu i w końcu wszystko osiągniemy!
OdpowiedzUsuńwłaśnie ;) myślę że od kilku obciążeń nasi nie "duzi", lecz stopniowo usamodzielniający się, chłopcy będą wolni :)
Usuńmasz rację, ja też myślę, że chłpcy powinni czuć przyzwolenie na płacz. to takie ludzkie! tak naprawdę kobiety narzekają, że dorośli mężczyźni nie okazują uczuć, a przecież to one jako matki im mówią, że ,,chłopaki nie płaczą".
OdpowiedzUsuńtak - kobiety kobietom zgotowały ten los (i jak tu być wyrozumiałym dla teściowej :P)
Usuńwłaśnie tu weszłam i... poczułam, że myślę podobnie - od pierwszego posta! chłopcy maja naprawde trudno, kiedy wyglądają na na tyle dużych, że otoczenie wysmiewa ich emocje. a w moim lubym ujęło mnie własnie to, że on - od wielkiego dzwonu, fakt - potrafi uronić łzę!
OdpowiedzUsuńale czy musi tak być, że otoczenie wyśmiewa emocje? pierwsze środowisko to dom - jeśli tam emocje są akceptowane, to myślę, że łatwiej sobie poradzić wszędzie indziej.
Usuńna mnie też męskie łzy robią wrażenie. w naszej kulturze postrzegam je jako akt odwagi :)
z pewnością od domu rodzinnego się wszystko zaczyna. i od niedocenianej wczesnej edukacji - z paniami przedszkolankami dzieci spędzają czsto więcej czasu, niz z rodzicami.
Usuńa skąd to wyśmiewanie, nie wiem. prawdopodobnie z braku refleksji i biernym tkwieniu w stereotypach.
Dlatego wybór przedszkola jest ważny ;) Jeśli tylko jest w czym wybierać...
Usuńna szczęście część otoczenia można sobie "wychować" - zaznaczać czego się nie chce i dlaczego. a z resztą mam nadzieję, że Jerz jużsam da radę ;)
Chociaż własnych dzieci (jeszcze) nie mam, przeczytałam kilka Twoich postów jednym tchem. jestem pewna, że jesteś wspaniałą Mamą (i nie tylko) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dziękuję za dobre słowo :)
UsuńKochana niezaglądałam tu jakiś czas, myślałam że jak nielinkujesz na fb to nie dopisujesz nic.. się dziś popłakałam czytając to...Wiesz to ciekawe jak wypowiedzi innych niezależnie czy czytane czy słuchane, pozwalają Ci zauwazyć np. Twoją nieuzasadnioną selektywność. Staram się zwracać uwagę na to by nie mówić że mała jest duża i ma robic to czy tamto, lub że powinna coś tam, ale słowa"masz mnie słuchać"! stały się już u nas mantrą. I zupełnie tego nie zauważyłam. Inna rzecz że czasem jest tak trudno jak chcesz coś zrobić szybko a maleństwo tak strasznie ma inny plan na ta chwile, tak konsekwentnie i wciąż i od nowa...nie wiem jak wtedy reagować..:(. A btw moje dziecko ma chyba dobre mechanizmy obronne bo czasem mi odpowiada mamo jestem jeszcze mała :) albo bo jestem mała, oczywiście innym razem argumentem jest, że może coś zrobić bo jest już duża :). I zdałam sobie sprawę że jednak używam sformułowania że nie może bo to jest dla dużych, np kiedy pyta czy może napić się kawy, mówię że jest dla niej niezdrowa, ale widać że jej to nić nie obchodzi, więc później mówię że kawa jest dla dużych, dorosłych etc. pzdr.
OdpowiedzUsuń