środa, 27 czerwca 2012

Władca mew

Oswajamy morze. Bo to nie sztuka byczyć się na plaży, gdy z nieba leje się żar. Wystarczy mieć parasol i od czasu do czasu chłodzić się w wodzie. A morze chce, żebyśmy dobrze je poznali i na początek raczy nas nie najłaskawszymi pogodami.
Pierwszego wieczoru było bladoniebieskie. Wiatr nie wiał tak bardzo.
W niedzielę było zielonkawe. Było dość ciepło, moczyliśmy stopy, Jerzyk uciekał przed falami, a później też je gonił, bawił się w piasku, biegał z gołym tyłkiem.
W poniedziałek zaczęło wiać i padać. Na szczęście nie lało cały czas, udało się nam pójść na spacer i pojechać na wycieczkę do latarni morskiej.
Wczoraj mało padało, dużo wiało. Wyszliśmy na spacer dopiero po południu. Za to nie było nas prawie do kolacji. Wróciłam dotleniona, jeśli nie zhiperwentylowana.
Dziś dalej wieje. Oprócz paru kropel prosto spod chmury nie pada. Są prognozy, które mówią, że od piątku będzie upał - ale to chyba te sponsorowane przez miejscową branżę turystyczną.
Na morzu są ładne bałwany. Poza tym jest ciemnoszare.
Jerzykowi raczej się tu podoba. Najbardziej fascynują go ptaki. Wśród mew wypatrzył kilka gu! gu!, czyli gołębi. Potrafi przejść spory dystans, by spłoszyć siedzące mewy. W poniedziałek pędził całe stado przez spory kawałek plaży. Gdy podbiegał, mewy podnosiły się i siadały kilka metrów dalej. Aż znudziła im się zabawa i postanowiły przenieść się w inne miejsce. Jerzyka wyraźnie zabolała ta decyzja. Wyglądał jak król, któremu uciekło królestwo ;)
A poza tym trwają utarczki, ustalanie granic i docieranie z Jasiem i Antosiem. Jerz, jak coś jest nie po jego myśli, wydaje z siebie przenikliwy krzyk. Zdarza mu się też rzucać na podłogę. Bliźniaki patrzą na niego z lekkim zdziwieniem i jednak nie zmieniają zdania na temat tego, czy dać mu jakąś zabawkę czy nie. Może się Jerz przekona o nieskuteczności takich sposobów.
A co jest w urlopie najwspanialsze? Że wrócił nam optymalny rytm dnia. Jerz zaczął wcześniej wstawać, około dwunastej jest drzemka, spać idzie o przyzwoitej porze. O jak mi dobrze :)

2 komentarze:

  1. Oj, super że jesteście nad morzem:) A jaki piękny ten Twój opis, też bym się chciała teraz tam znaleźć... Co do ustalania granic maluchom- ciężki temat. Szczerze powiedziawszy wątpię, żeby te granice dało się zbudować przed czasem, gdy dorosłe dzieciaki wyfruwają już z domu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morze jest fajne, chociaż klimat nasz umiarkowany ;)
      A co do granic u maluchów - myślę że się da, tylko to widać jak są starsze. A na razie trzeba w kółko tłumaczyć i pilnować, żeby sobie nawzajem aby czego nie zrobiły ;)

      Usuń