piątek, 22 czerwca 2012

Żółta mruczanka

Być może powinnam już Jerza sadzać na nocnik. Czuję, że moment tej nauki nadchodzi. Ale jeszcze go od siebie odsuwam.
Bo ciągle coś przeszkadza, no. A to musimy wyjść z domu, a to jest zimno i nie chcę, żeby latał z gołym tyłkiem. I tak nam schodzi. Ale dziś był dzień, kiedy wypuściłam gołego, żeby przekonać się, co się stanie. I było tak:

Oto mały jest Jerzuszek,
co nie chce nosić pieluszek.
Chce mieć pupę na powietrzu, 

na swobodzie i bez przeszkód.
Gdy mama zmienia pieluszkę, 

Jerz od razu daje nóżkę.
Lecz gdzie tylko się skieruje
Kałużami szlak znakuje.
Mama tropi, mama ściera, 

Jerza łapie i ubiera. 
Póki Jerz pokątnie sika, 
cóż - w pieluszkach musi brykać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz