Być może powinnam już Jerza sadzać na nocnik. Czuję, że moment tej nauki nadchodzi. Ale jeszcze go od siebie odsuwam.
Bo ciągle coś przeszkadza, no. A to musimy wyjść z domu, a to jest zimno i nie chcę, żeby latał z gołym tyłkiem. I tak nam schodzi. Ale dziś był dzień, kiedy wypuściłam gołego, żeby przekonać się, co się stanie. I było tak:
Oto mały jest Jerzuszek,
co nie chce nosić pieluszek.
Chce mieć pupę na powietrzu,
na swobodzie i bez przeszkód.
Gdy mama zmienia pieluszkę,
Jerz od razu daje nóżkę.
Lecz gdzie tylko się skieruje
Kałużami szlak znakuje.
Mama tropi, mama ściera,
Jerza łapie i ubiera.
Póki Jerz pokątnie sika,
cóż - w pieluszkach musi brykać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz