Kto przyjeżdża nad morze przed sezonem? Rodzice z małymi dziećmi i staruszkowie.
Widziałam parę cudownych staruszków. Promenadą wzdłuż plaży pan pchał na wózku panią. Oboje siwi, oboje typowo staruszkowi. Wpatrzeni przed siebie, w morze, w horyzont (morze bladoniebieskie, spore fale). Wystawiali twarze do słońca.
Chociaż się nie widzieli, mieli niemal identyczne miny: bardzo zadowolone, bardzo spokojne, prawie uśmiechnięte. Ale nie musieli się uśmiechać. I bez tego widać było po nich, że mają wszystko.
Wzruszyli mnie.
I zaraz pomyślałam, czy i ja z mężem mym będę szczęśliwą staruszką. A gdy tak rozmyślałam, moi szczęśliwi staruszkowie odjechali w dal, a tuż obok przeszła kolejna para. Dziadek narzekał na obiad i oboje byli dość skrzywieni. Nie były to skrzywione miny, tylko wyraz niezadowolonia utrwalony w rysach twarzy.
I zaraz pomyślałam, czy i ja z mężem mym nie będziemy wyglądać jak para zgryźliwych tetryków, którzy nie wiadomo właściwie dlaczego wytrzymali ze sobą wiele lat.
Każdy dzień przybliża nas do tego dnia, w którym jako staruszkowie być może pójdziemy razem na spacer po plaży. Albo wjedziemy kolejką na szczyt Tatrzańskiej Łomnicy ;)
Każdy dzień przeważa szalę na stronę szczęśliwych staruszków lub tetryków.
Taki mały rachunek sumienia.
U mnie staruszkowie na porządku dziennym:) No i tenże porządek wyraźnie wskazuje, że jednak większość sędziwych ludzi jest ( tak jak chyba młodych) ,,takich sobie". Czasem uśmiechniętych, a czasem zrzędliwych.
OdpowiedzUsuńPonadto cała spora ich cząstka cierpi na choroby, które całkowicie nas przemieniają... Czasem zaś zmieniają nas lekarstwa na te choroby...
Tak, wiem, że starość jest trudna. I niewiele mamy wpływu na to, jak będzie wyglądać. Ale trafił mi się akurat taki obrazek. Dalej pamiętam tych zadowolonych staruszków ;) Może akurat mieli dobry dzień. Ale jeśli już trzeba być staruszkiem, to fajnie by było być właśnie takim ;)
UsuńJa też znam staruszków wyjątkowo uroczych:)U nas w pracy takich lubimy najbardziej. Widać, że mają za sobą dobre życie, nie biadolą pomimo cierpienia, starają się jak mogą pomóc nam w naszej pracy, dziękują:) Ale założę się, że w młodości byli tacy sami, czyli innymi słowy my również będziemy takimi babciami, jakie jesteśmy teraz, tyle, że przetrze się nam troszkę zewnętrze nasze opakowanie:)
UsuńOj to mnie troszkę zmartwiłąś, bo ja cały czas liczę na to, że dzięki pracy nad sobą można się troszkę zmienić... zniwelować wredność, mieć więcej pogody ducha i pokoju. Teraz to zacznę się bać swojej starości ;)
Usuń