środa, 30 listopada 2011

Mama w wygibasach

Myślałam od jakiegoś czasu, żeby wreszcie się trochę uruchomić, wyjść z domu, zrobić coś dla siebie - i trafiły się zajęcia z choreoterapii. Coś, co chodziło mi po głowie już od dawna, ale specjalnie tego nie szukałam, a tu przyszło do mnie prawie samo ;)

W tych zajęciach trzeba uczestniczyć, nie wolno stać z boku i obserwować. Bo gdyby ktoś chciał obserwować, zobaczyłby kilka osób poruszających się raczej chaotycznie, tańczących, ale bez określonych reguł, może dziwnie, może śmiesznie. Ale to, co widać na zewnątrz, nie ma znaczenia. Każdy w tym czasie przeżywa własną historię, przez proste ruchy odkrywa i przypomina sobie to, co zapisane w ciele, poznaje się na nowo. A przede wszystkim wyłącza głowę, myślenie, analizowanie, a zaczyna wsłuchiwać się w to, co mówi ciało.
Próbka, jak to działa. Na pierwszych zajęciach odkrywaliśmy siebie w przestrzeni, poruszaliśmy się na różne sposoby i w różnych przestrzeniach. Mieliśmy odkryć, w jakim ruchu czujemy się najlepiej, a w jakim najgorzej. Moje pierwsze odczucie było takie, że najlepiej czuję się w dole, blisko podłogi, a najtrudniej mi iść prosto przed siebie w wyprostowanej postawie. Nisko czułam się bezpiecznie. Postawa wyprostowana skojarzyła mi się z koniecznością konfrontacji, jednocześnie przerażała mnie otwarta przestrzeń przede mną. Z czasem jednak w dole przestało mi być wygodnie i zauważyłam, że stojąc prosto też można się czuć dobrze, przestrzeń nie musi być straszna. Później gdy przypominałam sobie te odczucia uświadomiłam sobie, że przeżyłam to, co Jerzyk teraz. Jeszcze najlepiej czuje się na czworakach, ale ciągnie go już do góry. Potrafi stać przy meblach, ciągle jednak boi się otwartej przestrzeni - natychmiast wraca wtedy do parteru.
Na kolejnych zajęciach miałam ciekawe doświadczenie psychosomatyczne - bo nie wiem, jak inaczej to nazwać. Gdy wchodziłam na salę moja reakcja na wszelkie bodźce była opóźniona przez mega katar, gdy wychodziłam... kataru nie było ;)
Bardzo tego potrzebuję - słuchać swojego ciała, bardziej o siebie zadbać. Usłyszeć i dowartościować swoje potrzeby także wtedy, gdy pojawiają się inni z ich potrzebami. Tego się uczę od jakiegoś czasu, a te zajęcia to duża pomoc.
I właśnie dlatego tak długo nie pisałam. Moje ciało mówiło, że jest zmęczone - więc szłam spać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz