My z Jerzem najwidoczniej dochodzimy do siebie po bardzo miłym, ale bardzo aktywnym weekendzie. Dziś kolejny koci dzień, albo raczej Dzień Przytulania.
I jeszcze ta wisząca czarna chmura, wydająca z siebie przez cały dzień groźne pomruki... no naprawdę, mieliśmy powody, żeby kocie nosy siedziały w domu.
Jerzyk wymyślił, jak oswoić niedźwiedzia: stary niedźwiedź (ja, jakże inaczej?), łapie i przytula. Podoba mi się bardzo ten pomysł :)
I wymyśliliśmy mruczankę o ciuchci.
- Chodzi mi po głowie mruczanka o Dniu Przytulania.
- Nie podoba się.
- Ale co się nie podoba?
- Temat nie podoba.
- A na jaki temat chcesz?
- Temat: ciuchcia, jedna, dwie, trzy. I bumki.
To jest temat o ciuchci i przy okazji wyszło, że o kotach.
Jedzie ciuchcia z daleka [Z wagonikami i okienkami. Dużo wagoników, rzekł Jerz]
I na koty nie czeka.
Koty pędzą po torze:
Stój, panie konduktorze!
Wpadła ciuchcia na stację,
Konduktor je kolację,
Koty ich dogoniły,
Do wagonów wskoczyły. [Dużo, dużo kotów]
Ciuchcia zwleka z podróżą,
Kotów bardzo jest dużo.
Już wagony w szwach trzeszczą,
Już się koty nie mieszczą.
Jadą koty na dachu,
Chociaż miauczą ze strachu. [Dużo było kotów tych]
Dużo było kotów tych,
Wyruszyły już do Tych.
Czy ktoś oprócz mego syna pisze się na taką szaloną jazdę?
ja ja ja!!!!!
OdpowiedzUsuń:D
Ach, piękna mruczanka:) Mój pewno by się (za)pisał!
OdpowiedzUsuńSwietna :)
OdpowiedzUsuńPS Zapraszam do nas na konkurs. Szanse na wygrana duze, bo nagrod jest az 5, a chetnyh malo :)
Ja, a czemuż by nie...? :)
OdpowiedzUsuńA u mnie pogoda za oknem wreszcie piękna... :)
Pozdrawiam serdecznie,
Sol/Monique
PS. W wolnym czasie zapraszam do mnie na KONKURS! :)