wtorek, 4 grudnia 2012

Wieści od Artura

Pamiętacie, kiedyś pisałam o moim koledze z roku, Arturze. Dokładnie tu.
Nie potrafiłam opisać konkretnie, na co jest chory, co się dzieje. A teraz zostało to bardzo dobrze opisane na stronie fundacji, za pośrednictwem której można mu pomóc, tu, gdyby ktoś chciał wspomóc leczenie Artka.

Koleżanka na stronie (na FB) poświęconej pomocy Arturowi napisała o całej akcji tak:
"Kiedyś, gdy proponowaliśmy w gronie przyjaciół coś takiego, Artur prosił, żeby tego nie robić. Nie chciał robić wokół siebie zamieszania. Bardzo trudno było mu przyjmować jakąkolwiek pomoc. Nie dziwmy się- Chłopak jest mądry, wykształcony, miewał stypendia MEN!, utrzymywał rodzinę. Nagle wszystko zaczęło się diametralnie zmieniać. Długo żył nadzieją, że szybciutko wszystko się unormuje; że sami sobie poradzą.  
Oboje z Anią nie są osobami, które szukają drogi na skróty; naprawdę teraz potrzebują pomocy."
Lepiej bym tego nie ujęła.
Zajrzyjcie na tę stronę, kto może. 
(Konto zostało utworzone w czwartek wieczorem, już jest zebrane 53% potrzebnej kwoty! Jest dla mnie bardzo budujące, że tyle osób do tej pory chciało pomóc Arturowi. Jeśli jakieś dobro może wypłynąć z bezsensu choroby, to chyba to, jak niesamowicie jednoczy ludzi w okazywaniu troski, niesieniu pomocy.)
A to Artur, jak go pamiętam ze studiów.


 

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny pomysł z tą stroną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jest 61%, aż się łza w oku kreci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy czytam takie historie, to naprawdę się zastanawiam jak śmieszne są w porównaniu z nimi nasze problemy, a jakie wydają nam się nie do przejścia. Dzięki za linka. Ne pewno włączę się w akcję

    OdpowiedzUsuń