Pamiętacie, kiedyś pisałam o moim koledze z roku, Arturze. Dokładnie tu.
Nie potrafiłam opisać konkretnie, na co jest chory, co się dzieje. A teraz zostało to bardzo dobrze opisane na stronie fundacji, za pośrednictwem której można mu pomóc, tu, .
Koleżanka na stronie (na FB) poświęconej pomocy Arturowi napisała o całej akcji tak:
"Kiedyś,
gdy proponowaliśmy w gronie przyjaciół coś takiego, Artur prosił, żeby
tego nie robić. Nie chciał robić wokół siebie zamieszania. Bardzo trudno
było mu przyjmować jakąkolwiek pomoc. Nie dziwmy się- Chłopak jest
mądry, wykształcony, miewał stypendia MEN!, utrzymywał rodzinę. Nagle
wszystko zaczęło się diametralnie zmieniać. Długo żył nadzieją, że
szybciutko wszystko się unormuje; że sami sobie poradzą.
Bardzo fajny pomysł z tą stroną.
OdpowiedzUsuńWarto pomagać :-)
OdpowiedzUsuńJuż jest 61%, aż się łza w oku kreci:)
OdpowiedzUsuńKiedy czytam takie historie, to naprawdę się zastanawiam jak śmieszne są w porównaniu z nimi nasze problemy, a jakie wydają nam się nie do przejścia. Dzięki za linka. Ne pewno włączę się w akcję
OdpowiedzUsuń