niedziela, 24 czerwca 2012

Szczęśliwi staruszkowie

Kto przyjeżdża nad morze przed sezonem? Rodzice z małymi dziećmi i staruszkowie.
Widziałam parę cudownych staruszków. Promenadą wzdłuż plaży pan pchał na wózku panią. Oboje siwi, oboje typowo staruszkowi. Wpatrzeni przed siebie, w morze, w horyzont (morze bladoniebieskie, spore fale). Wystawiali twarze do słońca.
Chociaż się nie widzieli, mieli niemal identyczne miny: bardzo zadowolone, bardzo spokojne, prawie uśmiechnięte. Ale nie musieli się uśmiechać. I bez tego widać było po nich, że mają wszystko.
Wzruszyli mnie.
I zaraz pomyślałam, czy i ja z mężem mym będę szczęśliwą staruszką. A gdy tak rozmyślałam, moi szczęśliwi staruszkowie odjechali w dal, a tuż obok przeszła kolejna para. Dziadek narzekał na obiad i oboje byli dość skrzywieni. Nie były to skrzywione miny, tylko wyraz niezadowolonia utrwalony w rysach twarzy.
I zaraz pomyślałam, czy i ja z mężem mym nie będziemy wyglądać jak para zgryźliwych tetryków, którzy nie wiadomo właściwie dlaczego wytrzymali ze sobą wiele lat.
Każdy dzień przybliża nas do tego dnia, w którym jako staruszkowie być może pójdziemy razem na spacer po plaży. Albo wjedziemy kolejką na szczyt Tatrzańskiej Łomnicy ;)
Każdy dzień przeważa szalę na stronę szczęśliwych staruszków lub tetryków.
Taki mały rachunek sumienia.

4 komentarze:

  1. U mnie staruszkowie na porządku dziennym:) No i tenże porządek wyraźnie wskazuje, że jednak większość sędziwych ludzi jest ( tak jak chyba młodych) ,,takich sobie". Czasem uśmiechniętych, a czasem zrzędliwych.
    Ponadto cała spora ich cząstka cierpi na choroby, które całkowicie nas przemieniają... Czasem zaś zmieniają nas lekarstwa na te choroby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że starość jest trudna. I niewiele mamy wpływu na to, jak będzie wyglądać. Ale trafił mi się akurat taki obrazek. Dalej pamiętam tych zadowolonych staruszków ;) Może akurat mieli dobry dzień. Ale jeśli już trzeba być staruszkiem, to fajnie by było być właśnie takim ;)

      Usuń
    2. Ja też znam staruszków wyjątkowo uroczych:)U nas w pracy takich lubimy najbardziej. Widać, że mają za sobą dobre życie, nie biadolą pomimo cierpienia, starają się jak mogą pomóc nam w naszej pracy, dziękują:) Ale założę się, że w młodości byli tacy sami, czyli innymi słowy my również będziemy takimi babciami, jakie jesteśmy teraz, tyle, że przetrze się nam troszkę zewnętrze nasze opakowanie:)

      Usuń
    3. Oj to mnie troszkę zmartwiłąś, bo ja cały czas liczę na to, że dzięki pracy nad sobą można się troszkę zmienić... zniwelować wredność, mieć więcej pogody ducha i pokoju. Teraz to zacznę się bać swojej starości ;)

      Usuń