Zdarzają się, panie, cudy.
Bo jak inaczej nazwać, jakim słowem określić nagłe przedzierżgnięcie się moje w zwirza owego, długoszyjnego, rogatego, pod dżirafy mianem znanego? I wiem już, jak zwirz ten hasa, co je, i jakim okiem na inne stworzenia spogląda.
A było tak. W zwirza obrócić się jakiego nie bądź dane mi było. Naraz żyrafa mi się pokazała cętkowana, ale mówię: jakżeż to łagodne zwirzę złośnik taki jak ja ucieleśni? Jednakowoż rzekę se: a jużcić nie samą złośliwość w sobie masz, a jeszcze: w dżirafę łagodną przeistoczyć się, zobaczyć, co ona, i poczuć, może oko twoje otworzyć.
I tak w dżirafę cętkowaną rogatą oblekłam się.
Stoję na sawannie. Wokół skwar, ale głowa ma w gęstym listowiu cienia zaznaje. Na małe wyciągnięcie szyi pożywienia w bród. Listki chrupię. Na świat z góry patrzę. Ale nie że z wyniosłością jakąś, jeno z czułością, tkliwością jakoby. Widzę te mniejsze stworzenia, jak się kręcą, jak każde o swoje istnienie zabiega, a ja mam w sobie wyrozumiałość taką... ale znów nieobojętną, jeno taką, która każdą rzecz we właściwym świetle ujrzeć pozwoli. Tak czułym okiem na świat patrzę. I bezpiecznym schronieniem moim a wygodnym cieszę się. A piękno świata podziwiam i stworzeń.
Ale gdy trzeba, to moje schronienie opuszczam i spacer po sawannie urządzam. Przyjaźnie inne zwierzęta spotykam. Lecz w mym drzewie, w jego koronie, najabardziej mi błogo. Tam wracam. Aż chyba lew jaki abo inny drapieżnik wypłoszy mię, a wtedy po trawach, po sawannach hasać mi przyjdzie. A ze mną pospołu towarzyszki moje, inne dżirafy, czy to w pokoju na świat poglądają, czy to hasają i biegają.
Polubiłam żyrafy :D
Sorry za tę frazę, późno jest ;)
Fajny ten zyrafiasty wpis :)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na niespodzianke do mnie :)
http://colours.soup.io/post/254045891/Image :)
OdpowiedzUsuńooo :) :) :) tak to właśnie mniej więcej było ;)
Usuńtylko u mnie było naprawdę dużo liści ;)
Usuń