środa, 24 września 2014

Kombo

To stało się 17 września. Z powodów historycznych nie lubię tej daty. Teraz mam jeszcze powód osobisty.
Gdy jesteście w ciąży, nigdy nie wychodźcie z domu, mówiąc sobie: to tylko na chwilę, więc nie muszę brać nic do jedzenia ;) I mogę mieć rozładowany telefon. Przecież jadę tylko do przedszkola.
Gdy schodzicie po schodach, zwłaszcza gdy jesteście w ciąży, ale nie tylko, patrzcie pod nogi. Oboma oczami. A nie jednym okiem na telefon, a drugim na parking. Bo przez przypadek możecie nie zauważyć, że przed Wami jeszcze jeden schodek. Tak jak zrobiłam to ja.
Gdy jesteście w ciąży, Wasz ciężar jest większy. I jak robicie wszystko, żeby Wasze już spore brzuszysko oraz przede wszystkim jego urocza lokatorka nie ucierpieli, może to skończyć się źle dla innej części ciała.
Skręciłam nogę. 
Dokuśtykałam z 2. piętra do auta, stwierdziłam, że dam radę przejechać 2 ulice do Ka. Resztkami baterii udało mi się do niej dodzwonić. I jak się cieszyłam, że jest akurat w tym miejscu świata! 
Odebrałyśmy Jerza i rozpoczęłyśmy tour de izby przyjęć.
Na pierwszej kolejka złożona z kilkudziesięciu osób od kilku godzin praktycznie stała w miejscu, bo była jakaś awaria systemu. Recepcję właśnie zamykano. Informacja, że jestem w ciąży i chyba skręciłam nogę, nikogo jakoś nie ruszyła. Poradzili mi inny szpital. 
Do drugiego szpitala zadzwoniłam, żeby nie jechać bez sensu. Powiedziano mi, że ortopeda jest zajęty i nie wiadomo, kiedy będzie wolny, bo właśnie przyjechała karetka po wypadku. 
Jako że jestem abonentką prywatnej sieci poradni, udało mi się jednak dostać do ortopedy. Noga wygląda na skręconą, stwierdził, ale muszę zrobić zdjęcia. Rtg albo chociaż usg. On w tej przychodni nie ma aparatu. Mogę jechać do innej.
Albo do trzeciego szpitala, zdecydowaliśmy w końcu, bo w międzyczasie dołączył do nas Marek. Tam również izba przyjęć była właśnie zamykana z powodu awarii wody. Jako że jestem w ciąży pielęgniarki jednak się wzruszyły. Porozmawiały ze mną chwilę na korytarzu mówiąc, żebym nie robiła rtg!!! Oraz zawołały lekarza, który - również na korytarzu - powiedział mi to samo.
Było już ciemno, gdy wracaliśmy do domu. Jerz usnął w samochodzie. Obłożyłam nogę lodem i trwałam w szoku, jakim wyzwaniem dla naszej służby zdrowia jest skręcona noga...

***

Już po wizytach, usg itede. Leżę, okładam nogę lodem, sprawiłam sobie kule do kuśtykania głównie po domu. Czeka mnie rehabilitacja (jeśli mnie przyjmą, bo przecież jestem w ciąży. Gdzie brzuch, a gdzie noga do masowania, pytam? Ale problem jest). Fajna przygoda, no nie?
Żeby było śmieszniej, 15 września oficjalnie zaczęłam pracę. Pracowałam z domu, ze dwa razy się spotkałyśmy jeszcze przed oficjalną datą. No więc dalej pracuję z domu. I teraz M będzie przyjeżdżać do mnie.
Żeby było śmieszniej, Jerzyk się przeziębił. No i Marek musiał wziąć L4, bo ja nie nadaję się do opieki nad dzieckiem.
Tak więc siedzimy sobie wszyscy w domu i ledwo żyjemy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz